Autor:
Jarosław Szczyżowski
Wydawca:
Znak Literanova
Rok wydania:
2024
Format/nośnik:
papier
Rozmiar pliku/czas:
352
Treść recenzji/wpisu:
"A jeśli to wszystko, co nas otacza, jest tylko iluzją albo specjalnie zaprojektowanym kodem? Nigdy nie można być do końca pewnym tego, co się widzi. Nigdy też nie można być pewnym tego, co znajduje się po drugiej stronie lustra."
Bardzo udany i klimatyczny debiut, historia niesamowita, wciągająca w wir tych wydarzeń już od samego początku.
Bardzo lubię wszelkie opowieści, których fabuła dzieje się górach, mam do nich wielki sentyment a także darzę góry szacunkiem i czuję respekt. Sama pochodzę z Bieszczad i chociaż to niby maleńkie góry (jak twierdzą niektórzy), to jednak w dalszym ciągu góry. Jednak to Sudety i Karkonosze skradły moje serce, zawsze lubiłam do nich wracać, lecz ostatnio z przyczyn ode mnie niezależnych nie mam takiej możliwości, więc staram się chociaż czytając książki być tam duchem.
Tak było i tym razem, "Obserwatorium" to mroczna i niepokojąca wizja autora, który fabułę książki umieścił na szczycie Śnieżki. Wielu czytelnikom pewnie się wydaje, że schronisko i obserwatorium na Śnieżce w kształcie spodków trwa od wieków. Nic jednak bardziej mylnego, ja pamiętam czasy jego budowy i mój pierwszy w nim pobyt (w 1978 roku). Zresztą swoim wyglądem zachwyca do dzisiaj.
Meteorolog Piotr Mieczkowski w obserwatorium na Śnieżce, rejestruje serię niepokojących dźwięków, które dziwnie układają się ciągle identycznie, jakby ktoś nadawał sygnał Morse'em. Przekazuje tę informację swojemu przełożonemu Tomaszowi Górskiemu. Zaniepokojeni mężczyźni nagrywają te dźwięki i przekazują do dyrekcji parku narodowego.
Gdy drastycznie zmienia się pogoda, sypie śnieg i zrywa się huragan, to jeszcze wokół szczytu góry pojawia się gigantyczny kokon, wygląda jakby wszystkie okoliczne chmury zbiły się w jedną całość. Nie są to jednak zwyczajne chmury, bo bezpośredni kontakt z nimi powoduje różne dziwne zachowania. Od utraty zmysłów do choroby popromiennej a niektórzy giną w tej chmurze bez śladu...
"Ołowiane chmury sprawiały wrażenie, jakby miały za chwilę spaść z hukiem na ziemię."
"Atmosfera w Kotlinie Jeleniogórskiej gęstniała z godziny na godzinę. Powietrze było zimne, lepkie i nieprzyjemnie wilgotne. W wyższych partiach Karkonoszy wiał coraz silniejszy wiatr."
Co spowodowało tę niespotykaną anomalię wokół Śnieżki? Co sygnalizuje dziwny kod? Czy to prowokacja militarna obcego państwa? Czy też może UFO?
Co wspólnego z obecnymi zdarzeniami mają dawne legendy?
Piotr chce rozwiązać tę zagadkę, tym bardziej, że stracił kontakt z Tomaszem. Żeby to zrobić, musi jednak wyjść z bezpiecznego (do tej pory) obserwatorium i wyruszyć na dół. Ciągle nie wie jednak, co go tam spotka. A nie tylko paskudna pogoda staje mu na przeszkodzie.
Napięcie ciągle narasta i wyobrażałam sobie, jakbym sama tam była. Opisy Karkonoszy przywróciły mi piękne wspomnienia, chociaż sama nie byłam w górach w ekstremalnych warunkach, niemal zawsze trafiałam w idealne okienko pogodowe. Autor, za pomocą tych pięknych i mrocznych zarazem opisów gór, potęguje klimat grozy.
Myślę, że wszyscy miłośnicy Karkonoszy a przede wszystkim Śnieżki mogą czuć się ukontentowani biorąc do ręki debiut Jarosława Szczyżowskiego, który jest doświadczonym górskim przewodnikiem.
Dla mnie książka niemal idealna, niemal, bo jakoś nie bardzo mi się spodobało dość zaskakujące zakończenie. Nie do końca mi psuje do całości. Lecz to może szczegół...
Polecam tym, którzy mają ochotę wkrótce udać się w Karkonosze, na szczyt Śnieżki.
Książkę przeczytałam dzięki Pani Bognie z Prart-Media oraz Wydawnictwu ZNAK.
Bardzo udany i klimatyczny debiut, historia niesamowita, wciągająca w wir tych wydarzeń już od samego początku.
Bardzo lubię wszelkie opowieści, których fabuła dzieje się górach, mam do nich wielki sentyment a także darzę góry szacunkiem i czuję respekt. Sama pochodzę z Bieszczad i chociaż to niby maleńkie góry (jak twierdzą niektórzy), to jednak w dalszym ciągu góry. Jednak to Sudety i Karkonosze skradły moje serce, zawsze lubiłam do nich wracać, lecz ostatnio z przyczyn ode mnie niezależnych nie mam takiej możliwości, więc staram się chociaż czytając książki być tam duchem.
Tak było i tym razem, "Obserwatorium" to mroczna i niepokojąca wizja autora, który fabułę książki umieścił na szczycie Śnieżki. Wielu czytelnikom pewnie się wydaje, że schronisko i obserwatorium na Śnieżce w kształcie spodków trwa od wieków. Nic jednak bardziej mylnego, ja pamiętam czasy jego budowy i mój pierwszy w nim pobyt (w 1978 roku). Zresztą swoim wyglądem zachwyca do dzisiaj.
Meteorolog Piotr Mieczkowski w obserwatorium na Śnieżce, rejestruje serię niepokojących dźwięków, które dziwnie układają się ciągle identycznie, jakby ktoś nadawał sygnał Morse'em. Przekazuje tę informację swojemu przełożonemu Tomaszowi Górskiemu. Zaniepokojeni mężczyźni nagrywają te dźwięki i przekazują do dyrekcji parku narodowego.
Gdy drastycznie zmienia się pogoda, sypie śnieg i zrywa się huragan, to jeszcze wokół szczytu góry pojawia się gigantyczny kokon, wygląda jakby wszystkie okoliczne chmury zbiły się w jedną całość. Nie są to jednak zwyczajne chmury, bo bezpośredni kontakt z nimi powoduje różne dziwne zachowania. Od utraty zmysłów do choroby popromiennej a niektórzy giną w tej chmurze bez śladu...
"Ołowiane chmury sprawiały wrażenie, jakby miały za chwilę spaść z hukiem na ziemię."
"Atmosfera w Kotlinie Jeleniogórskiej gęstniała z godziny na godzinę. Powietrze było zimne, lepkie i nieprzyjemnie wilgotne. W wyższych partiach Karkonoszy wiał coraz silniejszy wiatr."
Co spowodowało tę niespotykaną anomalię wokół Śnieżki? Co sygnalizuje dziwny kod? Czy to prowokacja militarna obcego państwa? Czy też może UFO?
Co wspólnego z obecnymi zdarzeniami mają dawne legendy?
Piotr chce rozwiązać tę zagadkę, tym bardziej, że stracił kontakt z Tomaszem. Żeby to zrobić, musi jednak wyjść z bezpiecznego (do tej pory) obserwatorium i wyruszyć na dół. Ciągle nie wie jednak, co go tam spotka. A nie tylko paskudna pogoda staje mu na przeszkodzie.
Napięcie ciągle narasta i wyobrażałam sobie, jakbym sama tam była. Opisy Karkonoszy przywróciły mi piękne wspomnienia, chociaż sama nie byłam w górach w ekstremalnych warunkach, niemal zawsze trafiałam w idealne okienko pogodowe. Autor, za pomocą tych pięknych i mrocznych zarazem opisów gór, potęguje klimat grozy.
Myślę, że wszyscy miłośnicy Karkonoszy a przede wszystkim Śnieżki mogą czuć się ukontentowani biorąc do ręki debiut Jarosława Szczyżowskiego, który jest doświadczonym górskim przewodnikiem.
Dla mnie książka niemal idealna, niemal, bo jakoś nie bardzo mi się spodobało dość zaskakujące zakończenie. Nie do końca mi psuje do całości. Lecz to może szczegół...
Polecam tym, którzy mają ochotę wkrótce udać się w Karkonosze, na szczyt Śnieżki.
Książkę przeczytałam dzięki Pani Bognie z Prart-Media oraz Wydawnictwu ZNAK.
Kontakt
Gdzieś na Mazurach, cały kraj / Internet
Kontakt
Podziel się: